Z wielką radością donosimy, że najnowszy numer SZOSY jest już wydrukowany, czeka teraz na klejenie i pakowanie – ma być gotowy do publikacji w ostatnich dniach czerwca.
Dziękujemy Wam za cierpliwość w oczekiwaniu na to wydanie. Pracowaliśmy nad nim kilka miesięcy, z których ostatnie dwa, już pod presją opóźnienia, były dla nas prawdziwą męką – a dla Was, zapewne, co najmniej zagadką.
Praca nad zawartością numeru trwała znacznie dłużej, niż się spodziewaliśmy, a miało być odwrotnie, bo wybraliśmy temat, który wydawał się „samograjem”, czyli, uwaga, uwaga: odżywianie.
Niezbyt może porywający, ale przecież bardzo ważny, bo bez jedzenia długo się na rowerze jeździć nie da, żyć zresztą też nie.
Wzorem kilku poprzednich numerów o charakterze poradnikowym, jak „Ciało”, „Regeneracja”, „Moc” itp. planowaliśmy stworzyć z wydania „Paliwo” – bo tak je zatytułowaliśmy – szeroki przegląd zagadnień dotyczących współczesnej dietetyki, oczywiście pod kątem uprawiania kolarstwa. Źródeł wiedzy o zasadach odżywiania nie brakuje, ekspertów też nie, więc początkowo wydawało nam się, że wystarczy wszystko szybko przejrzeć, przebrać, spisać – i numer będzie gotowy. Okazało się jednak zupełnie przeciwnie.
Im więcej czytaliśmy i rozmawialiśmy ze specjalistami, tym wyraźniej widzieliśmy, że nie jesteśmy w stanie w krytyczny sposób przebrnąć przez gąszcz sprzecznych informacji. Utknęliśmy przez to na dobre. Nie chcieliśmy przecież zapełnić SZOSY przepisami kulinarnymi czy bezkrytycznie kopiowanymi artykułami, których setki każdy może sam znaleźć w internecie. Czuliśmy przy tym, że coś z tą dietetyką jest nie tak, jak powinno być. Za dużo gadania, za dużo teoretyzowania, za dużo cudownych rozwiązań – a wciąż rzadko spotyka się osoby, które mają zdrową, normalną relację z jedzeniem. Jednocześnie intuicja podpowiadała, że właściwa żywieniowa droga istnieje. Bardzo zależało nam, by w SZOSIE choć dotknąć tej, chyba obecnie utraconej, prawdy, wskazać kierunek myślenia – ale musieliśmy najpierw sami go odnaleźć. Pozostało więc czekać na jakieś olśnienie.
Trwało to wprawdzie o kilka tygodni dłużej, niż byśmy chcieli – ale najważniejsze, że olśnienie w końcu przyszło. Po długiej wycieczce do mglistego świata cudownych diet, alternatywnych źródeł energii oraz tych słów-wytrychów: gluten, laktoza, ketoza, cukrzyca, alergia itd., wróciliśmy, w pewnym sensie, do punktu wyjścia, ale zyskaliśmy przynajmniej nową, głębszą perspektywę. Zweryfikowaliśmy zawartość wydania i uprościliśmy strukturę artykułów, wiele z planowanych wcześniej materiałów z premedytacją usunęliśmy. Zostawiliśmy tylko to, co wydało nam się najistotniejsze. I odetchnęliśmy z ulgą.
Oczywiście wojna rzuciła na wszystko jeszcze inne światło. Tytuł „Paliwo”, którego użyliśmy w odniesieniu do jedzenia, picia i oddychania, zyskał nowy kontekst. Gdy zaczęła gwałtownie drożeć zarówno zarówno ropa naftowa, jak i jedzenie, ta analogia, która wcześniej miała dla nas tylko znaczenie retoryczne, stała się niezwykle namacalna. Powiedzmy wprost – miliony ludzi umierają co roku z powodu niewłaściwej diety, a zarazem planeta umiera z powodu niewłaściwej „diety paliwowej” naszej cywilizacji. Pytanie „Jak jeść?” należałoby więc rozszerzyć do bardziej ogólnego „Jak zasilać w energię nasze ciała i urządzenia?”. Zależało nam, bo tę refleksję również w jakiś sposób osadzić w tym numerze. Tym bardziej, że – przynajmniej symbolicznie – rower może być odpowiedzią.
Takie to przemyślenia i przewroty towarzyszyły nam w pracy na „Paliwem”. Dużo się w tym czasie nauczyliśmy i mamy nadzieję, że numer przyniesie wartość również Wam.
Ściskamy!
Redakcja SZOSY
P.S. Przypominamy, że prenumeraty obejmują ilość wydań i nie tracą ważności po upływie określonego czasu, więc prenumeratorzy mogą być spokojni – przesunięcie w harmonogramie nie powoduje utraty opłaconych wydań.