Może się wydawać, że wiedza o układach wewnątrzwydzielniczych nie przydaje się fizjoterapeucie. Bo niby jak fizjoterapia może wpływać na wyniki krwi i wydzielanie hormonów? Otóż może. Wyjaśnię, w jaki sposób i jak zyska na tym twoja forma, ale przede wszystkim – zdrowie
Tekst: Dominik Omiotek
Zdjęcie: kramon
Hormony w naszym ciele regulują wiele procesów życiowych – pracę komórek, tkanek i narządów. Odpowiedni ich poziom we krwi jest utrzymywany na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Jeśli poziom danego hormonu we krwi obniża się, gruczoł, który odpowiada za jego produkcję, zwiększa swoją aktywność, i na odwrót. Jeśli poziom jest za wysoki, gruczoł zmniejsza swoją aktywność. Sploty i nerwy odpowiedzialne za sterowanie tymi mechanizmami znajdują się w torebkach, czyli „opakowaniach” tych gruczołów. Dlatego – jak podaje Stecco – zmiany w równowadze hormonalnej mogą być związane z napięciami na powięziach otaczających te struktury.
Zatem jeśli mamy jakiś problem w szyi, który będzie powodował napięcie na „opakowaniu” tarczycy, ta może zacząć wydzielać znacznie więcej hormonu, niż potrzeba, a następnie zaburzyć cały mechanizm sprzężenia zwrotnego. Powięzie gruczołów łączą się ze sobą, zapewniając tym samym kolejną drogę komunikacji i usprawnianie działania całego organizmu. Łączą się także z narządem ruchu, a więc dysfunkcja gruczołu może nie tylko chemicznie, ale też mechanicznie obniżać sprawność mięśni poprzez przeniesienie na nie napięć.
W drugą stronę – zbyt duże napięcia na układzie ruchu, będące konsekwencją nadmiernego przeciążania i nieodpowiedniej regeneracji, mogą zaburzać pracę gruczołów i wydzielania hormonów.
Gruczołem, który was na pewno zainteresuje, będzie wątroba. Wątroba w okresie zarodkowym jest najważniejszym organem hematopoetycznym, czyli odpowiedzialnym za produkcję krwi. Wątroba połączona jest przez osierdzie ze śledzioną, tarczycą i grasicą. Łączy się także z przeponą. To właśnie te połączenia pomagają koordynować pracę wymienionych organów. Ale jest też drogą do przekazywania napięć mechanicznych pomiędzy nimi.
Aby do krwiobiegu trafiła odpowiednia liczba nowych krwinek czerwonych, wątroba musi usunąć z niego równowartość tych, nazwijmy to, „zużytych”. Teraz czas na słowo klucz. Erytropoetyna, czyli EPO, jest odpowiedzialna za erytropoezę, a więc produkcję czerwonych krwinek, których zadaniem jest przenoszenie tlenu. Więcej czerwonych krwinek to większa wydolność. EPO w ludzkim ciele produkowane jest przez komórki nerek i wątroby.
Zatem – w uproszczeniu – prawidłowa funkcja wątroby i nerek będzie gwarantem odpowiednio dużej liczby krwinek czerwonych w naszym ciele. Przypomnę, że aby organy pracowały w sposób prawidłowy, ich powięzie, czyli „opakowania”, muszą być pozbawione napięć i densyfikacji. Skomplikowane? Pewnie, a to dopiero wierzchołek góry lodowej. Istnieje wiele czynników wpływających na procesy krwiotwórcze, między innymi: szpik kostny, funkcjonowanie tarczycy, przysadki, jąder czy śledziony. Dlatego i te organy również muszą być pozbawione napięć.
W produkcji krwi bierze udział czerwony szpik kostny znajdujący się u dorosłych w kręgach, miednicy, żebrach, mostku, obojczykach i kościach czaszki. Jeśli myślicie, że tu przynajmniej nie ma możliwości powstania napięć, to jesteście w błędzie. Najbardziej powierzchowną warstwą kości jest okostna, która też jest powięzią i – jak każda – narażona jest na powstawanie napięć. Zdarza się, że część osób ma „tkliwe kości” – to właśnie konsekwencja zmian na okostnej.
Zaledwie dotknąłem współzależności występujących w naszym ciele, ale moim celem nie jest tłumaczenie ich i wykładanie anatomii. Jeśli was to interesuje, to odsyłam do prac C. Stecco, J.P. Baralla czy Van der Valla. Moim celem jest zachęcenie was, byście, myśląc o regeneracji po treningu rowerowym, uwzględniali nie tylko nogi. Jeśli myślicie o leczeniu jakiegoś bólu, nie skupiajcie się tylko na miejscu, gdzie on występuje. Dla mnie, jako fizjoterapeuty, też nie było łatwe nauczyć się takiego myślenia i diagnozowania moich pacjentów. Ale tylko takie podejście daje efekty.
Jeśli myślicie, iż wiem, jak podnieść wam hematokryt i hemoglobinę, to odpowiem, że nie. Oczywiste jest to, że zadawałem takie pytania moim nauczycielom od pracy na narządach wewnętrznych. Problem jednak był w tym, że klinicyści w swojej pracy skupiają się na leczeniu pacjentów, a nie na poprawie sprawności zdrowego organizmu. Nie poddaję się jednak, prowadzę obserwacje i wnikliwie szukam badań i odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Na razie nauka nie ma jednoznacznej odpowiedzi. U jednych wyniki krwi się poprawiają, a u innych pozostają na tym samym poziomie.
To, co mogę wam powiedzieć, wspierając się badaniami, i co jest bardzo dobrze udokumentowane naukowo, to to, że odpowiednią pracę na narządach wewnętrznych z powodzeniem możemy stosować między innymi w zaburzeniach funkcjonowania tarczycy, przewlekłym zmęczeniu, leukopenii, leukocytozie, erytropenii, erytrocytozie, trombocytopenii, trombocytozie, hiperlipidemi, hiperglikemii i wielu innych jednostkach klinicznych. Bardzo często, aby zlikwidować ból pleców czy stawów, muszę swoją pracę ukierunkować właśnie na narządy wewnętrzne. Zaskakujące jest dla mnie na przykład to, jak wiele przypadków bólu stawów kolanowych wynika z problemów trawiennych.
Chciałbym, żebyście uświadomili sobie, że nasz organizm to całość, dlatego medycyna tak zachwyciła się powięzią. Nie jest to przemijająca moda, ale odpowiedź na wiele niewyjaśnionych do tej pory pytań, które zadawała medycyna. Równie wiele albo jeszcze więcej zagadnień wciąż pozostaje niewyjaśnionych. Ludzki organizm jest tak skomplikowany, że większości problemów medycyna nie rozwiąże za naszego życia. Aby wyleczyć lub poprawić w organizmie cokolwiek efektywnie i na stałe, trzeba analizować wiele aspektów. Jak rolowanie, to całego ciała, a nie tylko nóg. Jak rozciąganie dynamiczne, to całego ciała, nie tylko nóg. Wciąż będę wam o tym przypominał.
Tekst ukazał się w SZOSIE 6/2018 Szutry, dostępnej także wersji CYFROWEJ