Znamy zwycięzcę Tour de Pologne?

Co wiemy po zakopiańskim etapie Tour de Pologne? Wiemy sporo, a równocześnie wiemy niewiele, czyli tak naprawdę znajdujemy się w tym samym punkcie, jak co roku. Zawieszeni pomiędzy odcinkami sprinterskimi a królewskim etapem przez Gliczarów pokuśmy się mimo to o krótkie podsumowanie ostatnich dni oraz mały prognostyk kolejnych.

13726580_10153815079228505_1068791413550679600_n

Chociaż w przypadku naszego narodowego wyścigu z przepowiedniami u nas jest raczej średnio. Jak bardzo średnio, o tym świadczy najlepiej zeszłoroczna edycja, kiedy ściśnięci w samochodzie, niczym śledzie w konserwie, zgodnie postawiliśmy na Sergio Henao. Sądziliśmy, że Kolumbijczyk obroni się w krakowskiej czasówce. Nie wyszło, wygrał Ion Izagirre. W tym sezonie obaj ścigają się akurat w Tour de France.

Co do 73. odsłony Tour de Pologne – cztery pierwsze etapy zakończyły się niemal tradycyjnie finałem z peletonu. Dwa zwycięstwa Fernando Gavirii z Etixxu, jedno Niccolo Bonifazio z Treka i Davide Martinelliego, również z Etixxu. Ten ostatni jest synem Giuseppe, niegdyś kolarza zawodowego, a później dyrektora sportowego, który doprowadził do dubletu Marco Pantaniego w 1998 roku (najpierw zwycięstwo w Giro d’Italia i jednocześnie triumf w klasyfikacji górskiej, a kilka miesięcy później w pierwsze miejsce w Tour de France). Natomiast ten pierwszy, Gaviria, jest wschodzącą gwiazdą sprintu. W Kolumbii, wysoko w Andach, nie rodzą się wyłącznie górskie kozice, ale również, jak widać, sprinterskie torpedy.

W zasadzie o tych czterech pierwszych odcinkach Tour de Pologne można by zapomnieć. Etapy bez historii, które odbywały się według utartego schematu. Start, kręcimy, kręcimy, kręcimy, kilka akcji zaczepnych, aż w końcu formuje się ucieczka. Czołówka zyskuje kilkuminutową przewagę, by w końcówce zostać doścignięta przez grupę zasadniczą. Potem rach-ciach, ostatni kilometr, rozprowadzający Etixx i pojedynek sprinterski.

Sobota przyniosła jednak pewną zmianę. Na trasie pojawiły się góry, dobrze nam wszystkim zresztą znane. No, może poza Butorowym Wierchem, który został włączony do programu. Drobna modyfikacja, lecz cieszy. Coś nowego, coś fajnego. Fajna na pewno nie była pogoda. Najpierw deszczyk, potem porządny deszcz, mokra nawierzchnia nie sprzyjała rywalizacji i co więcej, stwarzała niemałe zagrożenie. Bo nie wystarczyło się tylko wspiąć na siedem kategoryzowanych podjazdów, ale i z nich zjechać. Tylko dzisiaj z imprezy wycofało się 86 zawodników. 86! Rzeź niewiniątek, inaczej nie można tego określić. Bohaterami byli więc wszyscy, którzy w zaistniałych warunkach dojechali do linii mety.

Tym największym herosem był – bez dwóch zdań – młody Belg z Lotto-Soudal. Jedni okrzyknęli Tima Wellensa następcą Philippe Gilberta, ponieważ świetnie daje sobie radę w terenie pagórkowatym. Inni widzą w nim nawet drugiego Jurgena van den Broecka. W maju zrobiło się wokół 25-latka głośno, kiedy wygrał podczas Giro d’Italia na Aremogna.

I właśnie Wellens po fenomenalnej jeździe zgarnął dzisiaj i triumf etapowy, i żółtą koszulkę lidera. Mając niezwykle komfortową przewagę i dysponując tak znakomitymi zdolnościami w rowerowej wspinaczce powinien wokół Bukowiny obronić swoje prowadzenie. Tym bardziej, że do pomocy ma nie byle kogo, bowiem Maxime Monforta, Sandera Armee czy Tiesja Benoota. Znowu ma lać, znowu ma być nieprzyjemnie.

Gdyby rzeczywiście Wellens zachował w niedzielę koszulkę Skandii, a wszystko na to wskazuje, będziemy mogli zapisywać w szkicach artykułów następujący nagłówek: „Wellens zwycięża w Tour de Pologne”. Mało prawdopodobne? Wcale nie! Wellensowi niestraszne są indywidualne jazdy na czas, choć preferuje oczywiście ich górskie odmiany. Jednak na w miarę płaskich dystansach do 30 km też daje radę.

Co więc wiemy? Wiemy, że szanse Wellensa na triumf w Tour de Pologne są baaardzo duże. Czego nie wiemy? Paradoksalnie – czy naprawdę sięgnie po to zwycięstwo. To przecież Tour de Pologne! Od momentu, kiedy wyścig kończy się czasówką w Krakowie, tylko Rafałowi Majce udało się ostatniego dnia utrzymać trykot prowadzącego w generalce. A umiejętności czasowe Wellensa i Majki są porównywalne.

Sami jednak wiecie, jak to jest z prognozami…

Wolfgang Brylla

fot. Lang Team

Written By
More from Redakcja

Tomasz Marczyński: Mam pozytywne nastawienie

Rywale robią wszystko, żeby prowadzić, jest ostra walka o pozycję. W innych...
Czytaj więcej