Jest na świecie wiele kontrowersyjnych rowerów, ale nowa Liv Langma na pewno do nich nie należy. Ten rower jest obiektywnie piękny. Wystarczy spojrzeć, by się zakochać, co potwierdzały spojrzenia i/lub opinie wszystkich osób, które widziały naszą testówkę, bez względu na płeć, wiek i rowerowe zainteresowania.
W czym tkwi tajemnica uroku nowej ramy? Jej design wydaje się idealnym wyważeniem między nowoczesnością i tradycją. Choć dużo można się naczytać o aerodynamicznych parametrach ramy, nie widać tego po niej prawie wcale, próżno szukać kanciastych aero-profili, rury są ładnie zaokrąglone i smukłe. Bardzo udany wizualnie projekt, podobnie zresztą jak gravelowy Devote.
Pod względem technicznym zmiany w najnowszej generacji ramy dotyczą przede wszystkim zwiększonej sztywności widelca i poprawionej aerodynamiki. W efekcie Langma jest szybsza niż wcześniej i jeszcze bardziej precyzyjnie się nią steruje. Sposób, w jaki reaguje na ruchy kierownicy potwierdza jej wyścigowy rodowód, prowadzi się niezwykle ostro. Poza sztywnością glowki ramy i widelca na pewno jest to również zasługa karbonowego kokpitu, która obniża masę i dodatkowo zwiększa sztywność przodu. Przy okazji – miło, że zachowano klasyczną konstrykcję mostka i kierownicy, co znacznie upraszcza montaż i serwis. Cóż więc można powiedzieć ponad to, że Langma wręcz zmusza do dynamicznej jazdy. Przyspieszenia, podjazdy i sprinty to niej czysta przyjemność.
Najpiękniejsze w Langmie jest jednak to, że jej wyścigowa charakterystyka idzie w parze z dużym komfortem. Opony 25 mm układają się na systemowych kołach Giant w szeroki balon, a miejsca jest wciąż dużo – zmieści się opona do 32 mm szerokości. Nasze testerki bardzo chwaliły też siodło Alacra SL, zaprojektowane – jak to w Liv – z myślą o kobiecej anatomii.
W wersji Advanced Pro 1 Langma wyposażona jest w mechaniczną, 11-biegową Ultegrę, wzbogaconą o giantowski pomiar mocy Power Pro zintgerowany z korbą. Już dawno chcieliśmy sprawdzić ten system – okazuje się, że działa bezbłędnie i jest bez wątpienia bardzo atrakcyjnym dodatkiem do Langmy.
Najwięcej czasu na Langmie spędziła Karolina Maciejewska:
„Moje doświadczenie z rowerami Liv sięga roku 2017. Zawsze sceptycznie podchodziłam do wszelkich produktów kierowanych specjalnie dla kobiet i z dystansem odnosiłam się do marketingowych chwytów. Jednak po pierwszych kilometrach na Liv Avail, modelu typu endurance, doceniłam wysiłki marki, by tworzyć rowery dedykowane dziewczynom. Po kilku miesiącach przesiadłam się na pierwszy model Langmy, która jeszcze wtedy nie była w sprzedaży i poczułam, że jest to rower z którego nie chce nigdy zsiąść. Do dziś razem zrobiłyśmy 43 tys. kilometrów, poddałyśmy się więc wielu próbom, ba, objechałyśmy nawet całą Europę. Można więc powiedzieć, że Langma nie jest mi obca. I uwielbiam ją.
Możliwość sprawdzenia modelu 2022 była bardzo ciekawa. Co można ulepszyć w rowerze, który już wcześniej uznawałam za perfekcyjny?
W oczy rzuca się od razu nowy kształt rur. O ile geometria jest praktycznie niezmieniona, o tyle przekroje zmieniły kształt. Chociaż więc wciąż pióreczko, to jest jej jakby więcej. Oczywiście ma to wpływ na to, c jak rower zachowuje się przy pedałowaniu. Ewidentnie jest twardsza i sztywniejsza, a dodanie jej prędkości nie kosztuje wiele siły. Największą poprawę w porównaniu do poprzedniczki odczułam na płaskich trasach, nowa Langma wydaje się tam szybsza.
Na szczęście rower nie stracił przy tym nic z dobrze znanej mi jakości jazdy po górach, wciąż jest idealną towarzyszką górskich przełęczy – czy to w dół, czy w górę. I to jest chyba najlepsza wiadomość! Cieszy, że Liv w ewolucji modelu, nie zniszczył jego największego atutu, tj. dawania poczucia, że jest twoim najlepszym przyjacielem i nie zawiedzie cię na najtrudniejszych odcinkach – czy to pod solidną górę czy na na super szybkich zjazdach.
Z technicznego punktu widzenia miłym zaskoczeniem jest obecność miernika mocy w korbie (szybko i bezstresowo podłączył się pod mój Wahoo), co, jak uważam, świadczy o tym, że Liv traktuje poważnie potrzeby trenujących kobiet. Trochę mi brakowało w modelu, który testowałam, Ultegry Di2, do której jestem przyzwyczajona i uważam za duży plus starego modelu, ale mechaniczna Ultegra jest i tak bardzo dobra.
Jako zwolenniczka hamulców obręczowych dopiszę, że Langma jest dostępna tylko w wariancie z hamulcami tarczowymi. Obręczowe nie są dostępne w żadnym modelu i chyba tylko to sprawia, że z moją starszą Langma jeszcze nie chcę się rozstawać.”