W miniony weekend odwiedziliśmy siedzibę DT Swiss w Szwajcarskim Biel. To było kilka emocjonujących dni pod hasłem #roadrevolution18. Według DT rozpoczęła się rewolucja, której pierwszy etap to zupełnie nowe koła DT Swiss ERC 1100 DICUT
Tekst: Mikołaj Jurkowlaniec
© Mikołaj Jurkowlaniec, DT Swiss
Pod tą nazwą kryją się absolutnie topowe koła do jazdy typu endurance. DT jednak rozumie „endurance” nieco inaczej, bo zamiast sprzętu – powiedzmy rekreacyjnego – dostarcza zestaw, który ma być super szybki, sztywny, lekki, gwarantujący doskonałe prowadzenie i dynamikę niczym modele sportowe. Wszystko po to, by – niezależnie czy jedziemy asfaltową, szutrową czy też ziemną trasą – dostarczyć riderowi najlepszych możliwych własności jezdnych i sporą dozę komfortu.
Koła zostały zbudowane wykorzystując koncept Aero+. Chodzi w skrócie o to, by użytkownik otrzymał produkt, który jest idealnie zbalansowany pod kątem trzech czynników – oporu powietrza, wpływu na prowadzenie roweru oraz efektywności jazdy. Efektem współpracy DT ze SwissSide jest nowy model, którego już same podstawowe parametry powodują spory ślinotok. 1530g przy stożkowych kołach na oponę i wysokich na 47mm. Ale nie to jest najważniejsze – klucz to sama jazda! I to jaka!
Wracając jednak do tego, co o tej jeździe decyduje: DT współpracując ze SwissSide, guru aerodynamiki, oparło swój nowy model o wspomniane trzy decydujące czynniki. Pierwszy z nich to klasyka, a więc po prostu dobra relacja wagi do sztywności oraz świetne parametry aero, które nie ustępują modelom do ścigania. Drugi czynnik dotyczy „steering moment effect” i kąta, pod jakim wieje wiatr. Pewnie wiecie, o co chodzi – każdy z nas doświadczył kiedyś wytrącenia z toru jazdy przez mocne podmuchy. Jako że 75% oporu generuje ciało kolarza, to każde wyprostowanie sylwetki powoduje sporą stratę w prędkości. Scenariusz jest znany: zawieje, puszczamy korby, prostujemy plecy. I właśnie na tych wytrąceniach tracimy najwiecej. Koła ERC są przewidywalne, jeśli więc zawieje, obywa się bez nagłych szarpnięć. Ostatnia sprawa to sztywność, prowadzenie i komfort. Wiemy, to nudne, ale wszystko jest tu doskonałe. Sztywność obręczy spotęgowana przez przelotowe osie jest taka, jaka powinna być, koła doskonale przyspieszają, świetnie zachowują się podczas hamowania i gwarantują precyzyjne prowadzenie. 19 mm szerokości wewnętrznej i 27 mm zewnętrznej gwarantują znakomite zachowanie w zakrętach oraz znacząco większy balon niż wartości deklarowane przez producenta ogumienia. Jednym słowem – komfort i przyczepność.
Komfort w sporej porcji! Nie dość, że tłumi duża objętość opony z niższym niż zwykle ciśnieniem (jeździliśmy oczywiście bez dętek), to zastosowano szereg dodatkowych zabiegów wpływających na zwiększenie wygody, m.in. szprychy, które są płaskie w 2/3 długości, a 1/3 zostawiono okrągłą, by wciąż pracowała. Jak to się ma do samej jazdy? Rewelacyjnie!
Jeździliśmy wprawdzie niewiele, raptem dwa wypady. W sumie niewiele ponad 100km, ale za to jak! Było płasko, były podjazdy, sekcje szutru i solidnie błotniste odcinki! Tak, wszystko to na szosówkach z karbonowymi kołami o masie 1,5 kg. Poczucie bezpieczeństwa, prowadzenie jak po sznurku, dobra dynamika. Jeśli tak wygląda endurance, to boimy się, co DT pokaże do ścigania!
Informacja dla zainteresowanych kupnem – koła kosztują 2.417 euro.