Katar w tęczy

Jeśli chcecie się jeszcze wybrać na szosowe mistrzostwa świata do Dauszy, to musicie się przygotować na znaczne wydatki. Lot w jedną stronę: ponad dwa tysiące złotych. Do tego trzeba doliczyć koszt noclegów i wyżywienia. Dla nas majątek, dla Katarczyków pestka.

Przyznajemy, generalizujemy, ale liczby mówią same za siebie. Dwumilionowe państwo nad Zatoką Perską jest najbogatszym krajem na świecie. Szejkowie zawdzięczają swoje galaktyczne dochody wydobyciu ropy naftowej oraz gazu ziemnego, na rozwoju gospodarczym korzystają też „normalni” obywatele. W pustynnym Katarze nie jeździ się dziesięcioletnimi samochodami, na Półwyspie Arabskim już auto trzyletnie zaliczane jest do kategorii pojazdów wiekowych.

I fajnie, na zdrowie. A że Arabowie mogą się pochwalić dobrym zdrowiem i życia im nie starczy, by wydać wszystkie pieniądze, kilka lat temu zdecydowali się na globalne inwestycje. Nie będziemy się kisić we własnym bliskowschodnim sosie, tylko doprowadzimy do ekspansji. Będziemy sponsorować piłkę nożną, najważniejsze kluby w Europie, będziemy ściągać do nas, na pustynię, najważniejsze imprezy sportowe na świecie. Pomyślał jeden szejk z drugim, poszedł do emira i tak się dogadali.

Tom Boonen (BEL/Etixx-QuickStep) high-fives Peter Sagan (SVK/Tinkoff-Saxo) behind the finish line as Sagan is the new World Champion Elite Men Road Race UCI Road World Championships Richmond 2015 / USA

W przeciągu ostatnich dziesięciu lat Katar gościł pływaków czy piłkarzy ręcznych, w 2022 roku do kraju zawita piłkarski mundial, a w tym roku Arabowie zorganizują mistrzostwa świata w kolarstwie. Mistrzostwa nie byle jakie, bowiem dopiero drugi raz w historii odbędą się one na kontynencie azjatyckim po japońskiej Utsunoimiyi (1990). Wygrał wówczas Belg Rudy Dhaenens przed swoim rodakiem Dirkiem de Wolfem oraz Włochem Giannim Bugno. Prawdziwe kolarskie nacje. W tym samym czasie kolarstwo w Katarze praktycznie nie istniało, nikt się nim nie interesował, nikt kolarstwa nie uprawiał.

Pod względem czysto medialnym nasza ukochana dyscyplina sportu jest jednak jedną z topowych, jeśli chodzi o ilość godzin transmisji telewizyjnych. Więc szejkowie pogłówkowali, stwierdzili, że stosunkowo niskim kosztem można ponownie zaistnieć w medialnym krajobrazie i świadomości standardowego kibica sportowego. Poza tym na wschodzie rozgrywa się już m.in. Tour of Qatar czy Tour of Oman, a nowy team Bahrain-Merida będzie się ubiegał o licencję WorldTour. „Mistrzostwa świata pasują nam do koncepcji jak ulał”.

No i jak postanowiono, tak zrobiono. Ambasadorem czempionatu został sam Eddy Merckx, trasę zaprojektował były szef BMC Racing John Lelangue. Problem był jeden: Katar jest płaski niczym podłoga w kuchni, więc jak urozmaicić ściganie? Jest! Mamy! Pojedziemy na pustynię! Na pustyni jest gorąco, na pustyni jest piach, na pustyni wieje. Na pustyni super jest.

Międzynarodowa Unia Kolarska chciała zmusić organizatorów z Khalidem Bin Al Thanim na czele, by jednak pokusili się o wzbogacenie trasy o pewne smaczki. Tymi smaczkami miałyby być np. sztuczne podjazdy. – Hm, po co nam to? – stwierdził Al Thani. – Zaserwujemy coś zupełnie innego, ale sztucznego. UCI się ucieszy… Postawiono na sztuczną wysepkę.

Mowa o The Pearl. Perła jest sporym, luksusowym osiedlem dla śmietanki towarzyskiej Kataru, a jednocześnie będzie centrum szosowo-piaszczystej rywalizacji o tęczową koszulkę mistrza świata. Na samym początku plan zakładał, że mężczyźni we wspólnym udadzą się na jedną, wielką pętlę po pustyni, a potem peleton wróci do stolicy i pokona jedenaście prawie 20-kilometrowych rund po The Pearl. Po tym jednak, jak trasę sprawdzono w boju podczas tegorocznego Tour of Qatar – krytykowano profil wyścigu przypominający „kryterkę” – zdecydowano się dokonać lekkich modyfikacji. Na czym one polegają? Pustynne okrążenie… wydłużono do 151 kilometrów, rundę po „plastikowej” wyspie skrócono do 15 kilometrów. Trzeba ją będzie zaliczyć siedmiokrotnie. Summa summarum daje nam to dystans dla elity mężczyzn wynoszący blisko 258 km. Sporo. Panie nie będą miały przyjemności kręcenia po piachu, po dojazdówce na Perłę w programie czeka na nie siedem pętli (łącznie 134,5 km). Natomiast zawody orlików całkowicie zostaną rozegrane na wysepce.

Perła będzie też gospodarzem czasówek – wyłączywszy ponownie mężczyzn, którzy zanim pojawią się na wyspie wystartują przy kompleksie sportowym Lusail (40 km). Na tej samej trasie o medale walczyć będą zespoły. Dobrze, że w ogóle jakieś przylecą, ponieważ większość nie chciała z powodu obciążeń finansowych. Po rozmowach związku ekip (AIGCP) i UCI uzgodniono, że kolumna będzie się składać przynajmniej z jedenastu teamów. Unia chciała nawet wypłacić grupom rekompensatę w wysokości – uwaga, trzymajcie się – dwóch tysięcy euro.

Przejdźmy do faworytów. Pretendentami do złotego medalu pozostają sprinterzy. Dlatego też selekcjonerzy poszczególnych reprezentacji nominowali przeważnie szybkich zawodników – chyba że takich nie mieli. Australijczycy wysyłają Heinricha Hausslera oraz Michaela Matthewsa, Belgowie Toma Boonena i mistrza olimpijskiego z Rio Grega van Avermaeta, Duńczycy stawiają na Matti Breschela. Francuzi dysponują mieszanką wybuchową: Arnaud „jeżdżę San Remo na klamce” Démare i Nacer „Bokser” Bouhanni. Niemcy liczą na André Greipela i Marcela Kittela. Brytyjczycy to przede wszystkim Mark Cavendish. Włosi – Giacomo Nizzoli oraz Elia Viviani. Słowacy, oczywiście, Peter Sagan broniący tytułu z Richmond, choć nie wiadomo, czy „Hulk” w ogóle pojawi się w Katarze. Luzackie podejście do życia i wyścigów Piotrka gwarantuje niejedną niespodziankę.

A Polacy? We wspólnym możemy wystawić sześciu zawodników. Nie będzie Michała Kwiatkowskiego, którego dosięgnął ból pleców. Powołanie dla Rafała Majki nie miałoby sensu, chyba że tylko sens wakacyjny. PZKol podał więc następujące nazwiska: Adrian Banaszek, Maciej Bodnar, Karol Domagalski, Łukasz Owsian, Maciej Paterski oraz Łukasz Wiśniowski. Na papierze najszybszy wydaje się „Pater”. Jak będzie w rzeczywistości? Jeśli dojdzie do batalii rasowych sprinterów, nasze szanse na wysoką pozycję są nikłe. Na czas wystartują Bodnar i Marcin Białobłocki (One Pro Cycling). W ITT stać nas na naprawdę dobry, bardzo dobry wynik.

Taki sam kontyngent, jak u panów, przysługuje nam również w paniach. Pierońskie szybkie Eugenia Bujak i Katarzyna Pawłowska, świętujące ostatnio sukcesy w wyścigach zagranicą, do tego młodziutka Marta Lach, wicemistrzyni Europy Katarzyna Niewiadoma, jej przyszła koleżanka z teamu Anna Plichta i Alicja Ratajczak. W czasówce wystąpi duet Pawłowska/Plichta. Kto spróbuje pofrunąć po medal ze stawki? W pierwszej kolejności Holenderki z Kirsten Wild, Belgijki z Julien d’Hoore czy Włoszki z Martą Bastianelli.

Aha, i na sam koniec. W tym roku mistrzostwa rozpoczną się dopiero 9 października drużynowymi czasówkami. Dlaczego tak późno? Bo dopiero od października w Katarze pogoda „daje żyć”. Średnio 32 stopnie, pięć mniej niż we wrześniu, ale i tak codziennie komisja ekspercka UCI będzie oceniać sytuację – w najgorszym przypadku wyścigi zostaną skrócone. U nas w domu przed telewizorami będzie na pewno tam samo gorąco, może i gorącej.

Wolfgang Brylla

PROGRAM MISTRZOSTW ŚWIATA W DOSZE (9-16 PAŹDZIERNIKA 2016):
9 października: drużynowa jazda na czas (kobiety, mężczyźni), 40 km
10 października: jazda na czas juniorek, 13,7 km
10 października: jazda na czas orlików, 28,9 km
11 października: jazda na czas juniorów, 28,9 km
11 października: jazda na czas kobiet, 28,9 km
12 października: jazda na czas mężczyzn, 40 km
13 października: wyścig ze startu wspólnego orlików, 166 km
14 października: wyścig ze startu wspólnego juniorek, 74,5 km
14 października: wyścig ze startu wspólnego juniorów, 135,5 km
15 października: wyścig ze startu wspólnego kobiet, 134,5 km
16 października: wyścig ze startu wspólnego mężczyzn, 257,5 km

Written By
More from Redakcja

Zwyczajny niezwyczajny: Fuji SL 1.1

Fuji SL 1.1, którego testowaliśmy w Ligurii w 2016 roku, był strasznie...
Czytaj więcej