Jeden za wszystkie – nowy Trek Émonda 2021


Po czasach specjalizacji przychodzi nowy trend w tworzeniu rowerów, stają się one coraz bardziej uniwersalne. A w zasadzie nie jest to żadna nowość, a powrót do źródeł, tylko w bardziej nowoczesnym wydaniu.

Był czas, nie tak dawno temu, gdy na każde warunki tworzony był osobny typ roweru szosowego. Były więc lekkie rowery do jazdy w górach, były modele do walki z wiatrem, zoptymalizowane pod kątem aerodynamiki, czy w końcu rowery o łagodniejszej geometrii do pokonywania długich dystansów. Minęło kilka lat i producenci jednośladów zaczęli tę układankę tworzyć na nowo. Czasem powstają osobne kategorie (jak np. gravel), ale coraz częściej nowe modele szosówek łączą w sobie cechy dwóch lub nawet trzech dotychczas istniejących grup.

Nie inaczej jest w przypadku nowego Treka Émondy. Model ten zadebiutował 5 lat temu i został stworzony do jednego celu – jazdy pod górę. Inżynierom firmy przyświecała idea stworzenia najlżejszego roweru na rynku. Dzięki ramie ważącej poniżej 700 g zamiar ten udało się osiągnąć. Kolejne wcielenie Émondy, choć wyposażone w hamulce tarczowe, było jeszcze lżejsze.

Teraz na rynek trafia trzecia już generacja najlżejszego modelu szosy Treka, a jej powstaniu znowu towarzyszyło wyzwanie. Tym razem projektanci postanowili stworzyć najszybciej podjeżdżający rower. Jako wzorzec służył legendarny podjazd pod Alpe d’Huez. Zgodnie z danymi Treka nowa
Émonda podjeżdża szybciej niż poprzednie wcielenie tego modelu, a także szybciej od konkurentów. Oczywiście do takich deklaracji należy podchodzić z rezerwą i mieć na uwadze, że oprócz twardych danych, zawierają też mnóstwo marketingu. Trudno jest bowiem odtworzyć idealnie wszystkie warunki zewnętrzne czy możliwości kolarza, aby uzyskać idealnie porównywalne dane.

Niemniej jednak droga, jaką obrali amerykańscy projektanci jest ciekawa. Doszli oni bowiem do wniosku, że dalsze obniżanie wagi ultralekkiego roweru mija się z celem i większej przewagi należy szukać w innych aspektach, np. aerodynamice. Zdaniem inżynierów, optymalizacja kształtów ramy i komponentów przyniesie więcej korzyści niż dalsze zbijanie wagi.

I tak Émonda SLR, czyli topowa wersja modelu, waży niemal dokładnie tyle ile pierwsza edycja, ale w jej konstrukcji zaszły znaczące zmiany. Przede wszystkim wszystkie przewody i pancerze zostały poprowadzone wewnętrznie, a kształt rur został przeprojektowany pod kątem oporu aerodynamicznego. Do produkcji ramy i widelca użyto najbardziej zaawansowanego karbonu w dziejach Treka, oznaczonego jako OCLV 800. Kokpit to zintegrowana kierownica i mostek, które również zaprojektowano z wykorzystaniem wiedzy naukowej.

To wszystko znajdziemy w topowej wersji, ale Trek nie zapomniał również o posiadaczach mniej zasobnych portfeli i, podobnie jak w przeszłości, zaprezentował bardziej przystępne wersje oznaczone jako SL. I taki właśnie model trafił do nas do testów. To Émonda SL 6 Pro wyposażona w kompletną grupę Shimano Ultegra, aluminiowe komponenty spod szyldu Bontrager oraz karbonowe koła Bontrager Aeolus 35 Elite.

Tańsza wersja dzieli ze swoim topowym bratem wszystkie rozwiązania projektowe. Mamy tu więc te same kształty rur i wewnętrzne prowadzenie przewodów. Podstawowa różnica, to materiał użyty do produkcji ramy. W przypadku tańszej wersji jest to karbon oznaczony jako OCLV 500. Nic dziwnego zatem, że ta wersja Émondy jest zdecydowanie cięższa i w wersji gotowej do jazdy waży niemal równo 8 kg. Oszczędności znajdziemy również w komponentach. W odróżnieniu od modeli SLR tutaj otrzymujemy standardowy mostek i kierownicę, co sprawia, że pancerze nie są tak zgrabnie ukryte, jak w droższej wersji przy zintegrowanym kokpicie.

Niezmienna jest za to wysoka jakość wykonania i estetyka. Wersja, która do nas trafiła w urokliwy sposób łączyła surowy karbon i szary lakier ze srebrnymi wstawkami. Ciekawego charakteru dodają detale, jak np. napis „GO GO GO” namalowany na ukrytej wewnętrznej części osłony sterów – można go zobaczyć po przekręceniu kierownicy.

Z oczywistych względów Émonda SL nie będzie najszybszym rowerem na podjeździe, na płaskich drogach też pewnie ustąpi wielu modelom. Dlaczego warto zatem się nią zainteresować? Bo to świetny rower klasy średniej. Prosto z pudła wyciągamy szosówkę w bardzo dobrej konfiguracji, więc nie wymagającą żadnych inwestycji. No, co najwyżej można by pokusić się o kokpit z wyższej półki. Z drugiej strony, jeśli ktoś chciałby uczynić z niej super rower na najwyższej klasy osprzęcie, to też nie będzie to nierozsądne. Zmieniając komponenty możemy z Treka stworzyć topową szosę, która będzie przyciągała zazdrosne spojrzenia.

Émonda SL od pierwszego kontaktu sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Ustawienie optymalnej pozycji na tym rowerze jest szybkie i łatwe, a dodatkowym plusem jest geometria. W przeszłości Trek stosował dwie geometrie w swoich modelach: bardziej sportową (H1) i bardziej zrelaksowaną (H2). Nowa Émonda jest oznaczona jako H 1.5. I chyba ta pośredniość to jeden z największych atutów Treka. Dobrze będą się na nim czuć zarówno miłośnicy agresywnej, dynamicznej jazdy, jak i ci preferujący mniej sportową pozycję. Rower odwdzięczy im się poczuciem pewności przy dużej prędkości i na zjazdach oraz dość niezłą charakterystykę przy podjeżdżaniu (tu przydałoby się jednak 0,5 kg mniej).

Do dużych plusów należy zaliczyć to, jak Émonda tłumi drgania. Jazda po nawet najgorszej jakości nawierzchni jest znośna, a mięsista owijka znacząco zwiększa komfort na nierównościach. Warto pamiętać o wyścigowym rodowodzie tego modelu i zwrócić uwagę, że – wbrew panującym trendom – do Émondy zamontujemy opony o maksymalnej szerokości 28c.

Na olbrzymie słowa uznania zasługują koła Bontragera. Choć nie jest to najwyższy model w kolekcji marki, to zarówno ich waga, jak i sztywność są na bardzo przyzwoitym poziomie. Oczywiście koła przystosowane są do systemu bezdętkowego i warto wykorzystać tę cechę dla zyskania lekkości i poprawy właściwości jezdnych kół.

Jedną z opinii usłyszanych o Émondzie SL było to, że jest to „idealny model do wypożyczalni”. To chyba najlepsze podsumowanie. I wbrew pozorom, jest to olbrzymi komplement dla tego roweru. Z racji swoich właściwości, sprawdzi on się w niemal każdych warunkach, będzie niezawodny i łatwy w obsłudze, a przede wszystkim, dzięki swej geometrii i charakterystyce, będzie pasował zdecydowanej większości kolarzy.

To chyba jedna z najbardziej uniwersalnych szos dostępnych obecnie na rynku. I być może spełnienie marzeń wielu klientów sklepów rowerowych, którzy chcą kupić jeden rower do wielu zastosowań, zamiast czterech wyspecjalizowanych modeli.

Tekst: Grzegorz Koźmiński
Zdjęcia: Paweł Frenczak

Więcej informacji o najnowszych Émondach na naszej stronie pod tym linkiem.

Written By
More from Redakcja

Nasz „Pecio„

Marzy o pobiciu rekordu liczby dni przejechanych w zielonej koszulce na wielkim tourze. Żartowniś...
Czytaj więcej