Pierwsze wrażenie, jeszcze z parkingu pod redakcją: ten rower prowadzi się jak szosówka. Reaguje błyskawicznie, a w każdym ruchu czuć jego lekkość, sztywność i chęć do zrywu. Dość to niezwykłe jak na rower gravelowy. Później to odczucie tylko się umacniało.

Revolt szybko zyskał wśród nas opinię roweru wyścigowego. Co ciekawe, gdyby zliczyć przejechane na nim kilometry, okazałoby się zapewne, że więcej przejeździł po asfalcie niż w terenie. Nie dlatego jednak, że w terenie źle sobie radził, po prostu tak dobrze imitował szosówkę, że chciało się na nim jeździć tak, jakby nią naprawdę był. Może zabrzmi to niewiarygodnie, ale regularnie zdarzało nam się zapominać, że mamy do czynienia z gravelbikiem. Przypominały nam o tym jedynie przełożenia w kasecie, dobrane raczej pod względem maksymalnej rozpiętości niż płynnego stopniowania.

Opony
Na pewno duży wpływ na nasze postrzeganie charakteru Revolta miały semislicki Maxxiss Receptor. Lekkie i bardzo szybkie, wręcz zachęcały do wjeżdżania na asfalt. Wbrew temu, czego można by się spodziewać, nie sprawiały żadnych problemów w terenie, ale to też zasługa sprzyjających warunków – lato 2022 było niezwykle suche i w ciągu dwóch miesięcy ani razu nie mieliśmy okazji jeździć w warunkach wymagających wyższego bieżnika. I choć początkowo planowaliśmy założyć do niego inne, bardziej terenowe opony, gdyż te na pewno będą go ograniczać, to nie wróciliśmy do tego pomysłu. Zero awarii, zero niekontrolowanych uślizgów, a w bonusie szybkość i niska waga – mamy nowego faworyta wśród gravelowych opon na suche warunki.

© Wojtek Sienkiewicz
Koła
W duecie z oponami występują tu koła Giant GXR. Niezwykle lekkie, bezdętkowe (już fabrycznie zalane mlekiem, co należy docenić), hookless, z szybko zazębiającą się piastą – wszystko, co najlepsze. Jeżdżąc przez dwa miesiące nie mieliśmy raczej szans w istotnym sposób ich zużyć, więc wstrzymujemy się od oceniania ich trwałości, poza stwierdzeniem, że nie wymagały centrowania. Jeśli chodzi jednak o parametry jezdne, nie ulega wątpliwości, że to doskonały sprzęt. Gdyby nie GXR i Receptory, nasz Revolt na pewno nie byłby tym samym rowerem.

© Wojtek Sienkiewicz
Geometria
Projektując nową ramę, Giant poszedł pod prąd obecnym trendom. Gdy inni stosują coraz bardziej płaskie kąty, tu zastosowano zabieg przeciwny, co w dużej mierzy tłumaczy jego „asfaltowy” charakter. Producent nie uczynił tego jednak z przekory. Karbonowy Revolt został zaprojektowany jako rower wyścigowy na zawody gravelowe, gdzie coraz bardziej zacięta rywalizacja wymaga roweru szybko reagującego, ułatwiającego aktywną jazdę. Dzięki nowej geometrii wyraźnie łatwiej staje się w korby niż na innych rowerach tego typu, łatwiej też dociążyć przód w zakrętach. Oczywiście są też i negatywne konsekwencje – trzeba się nieco bardziej koncentrować na zjazdach.

©Wojtek Sienkiewicz
Co ciekawe, nowego Revolta wyposażono w specjalne tylne haki, które pozwalają zmieniać rozstaw kół, przesuwając miejsce mocowania osi koła. De facto dostajemy w ten sposób dwa rowery w jednym. W „krótkim” ustawieniu Revolt nabiera tej charakterystycznej wyścigowej dynamiki. Dłuższe uspokaja nieco rower, zwiększając jego stabilność.

Rozmiarówka w Giancie jest raczej „azjatycka”. Rama M, na której jeździliśmy, zwłaszcza w połączeniu z krótkim mostkiem (70 mm), dawała poczucie, że przydałby się rozmiar o numer większy (dla odniesienia: Borys, którego widać na zdjęciach, ma 177 cm wzrostu).
Wyposażenie
Revolt w tej wersji wyposażenia stanowi dowód, że Giant stał się producentem nie tylko wysokiej klasy ram, ale i komponentów. Poza wspomnianymi już kołami mamy tu karbonową kierownicę oraz sztycę D-Fuse, wygodne siodło Approach SL. Głównym klejnotem w tej koronie pozostaje natomiast osprzęt Shimano GRX Di2, zapewniający doskonałą kontrolę zarówno nad napędzaniem, jak i hamowaniem roweru
Ze szczegółami aktualnej oferty rowerów gravelowych Gianta można zapoznać się na stronie producenta.
