Dwa dni Tour de France, z których każdy przynosił zwroty akcji, jak gdyby Tour trwał już kilkanaście dni. Pierwszy tydzień „La Grand Boucle” zawsze jest nerwowy. Nie inaczej jest i tym razem, z tą różnicą, że przez ostatnie dwa dni o finalnych rozstrzygnięciach niejednokrotnie decydował deszcz.
Tekst: greten
Zdjęcia: Kristof Ramon / SZOSA
Cieszyliśmy się 8. miejscem Michała Kwiatkowskiego w prologu. Ale upadki na deszczowej trasie czasówki, skutkujące złamaniami, wyeliminowały z dalszej walki Alejandro Valverde i Iona Izagirre. Przy okazji ITT rozpętała się dyskusja na temat ulepszonych pod kątem aerodynamiki kombinezonów „niebiańskich” i zgodności tych rozwiązań z przepisami UCI.
Niedzielny etap znowu w deszczu, znów było nerwowo. 30 km przed metą dochodzi do kraksy, w której leżą m.in. jadący w żółtych kaskach kolarze Team Sky. Poobijany, ale cały „Kwiato” dociąga Froome’a do peletonu
Niektórzy zbyt szybko wjechali w zakręt, a przy takiej pogodzie jest ślisko. W jednej sekundzie można stracić wszystko. Byliśmy na deskach, ale zimna krew pozwoliła nam się pozbierać i wrócić do peletonu
– powiedział w transmisji live “Flowerman”.
Marcel Kittel wygrywa ten etap, w jego karierze to dziesiąty etapowy triumf podczas „Wielkiej Pętli”. Liderem pozostaje Geraint Thomas.
Rafał Majka na razie jedzie zachowawczo, choć podczas konferencji prasowej w Düsseldorfie przyznał, że celuje w pierwszą piątkę klasyfikacji generalnej.
Zobaczymy, jak będzie w trzecim tygodniu, ale mocnym trzeba być już na 5. etapie. Powinno być dobrze, bo ja raczej nie miewam słabszych dni. Staram się trzymać równy poziom
– zaznaczył „Zgred”.
Dzisiejszy etap z Verviers do Longwy rozciągnięty jest na 212,5 km i prowadzi po miejscami pagórkowatym terenie. Idealna trasa dla Petera Sagana czy Grega van Avermaeta.