Specialized Torch 2.0

Elegancki, prosty i zarazem sportowy design sprawia, że zakładając te buty można poczuć się niczym pros – szybkim i stylowo ubranym. Choć to niekoniecznie wyścigowe obuwie.

Fakty i informacje

W Torch 2.0 jeżdżę już ponad pół roku. Otrzymałem je jeszcze zanim usłyszał o nich świat, w ramach dziennikarskiego pakietu, podczas ubiegłorocznej prezentacji Specializeda (o której więcej przeczytacie na naszej stronie). Na pierwszy rzut oka – przynajmniej ja je tak odebrałem – wyglądają bardzo sportowo. Smukły i prosty kształt, pokrętło Boa. Każdy, kto zna kolekcję butów Specializeda, szybko dostrzeże, że wyglądem Torch nawiązuje do modeli S-Works. Z pewnością ten design będzie podobał się użytkownikom, którzy lubią wyglądać sportowo. Mnie bardzo to odpowiada i uznaję to za zaletę, szczególnie że lubię jeździć w czymś, w czym czuję się dobrze. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, a te poznałem dopiero z bliska i podczas jazdy.

Pozostając jeszcze przy faktach – podczas montażu bloków oraz mierzenia rozmiaru już weryfikuje się podstawowe informacje na temat tych butów. Mają karbonową podeszwę o indeksie sztywności 7.0, dość obszerny przód i całkiem dobrze trzymają piętę. Cholewka jest dość miękka i elastyczna, kryje dużo miękkiego materiału, który zapewnia sporo wygody stopom. Buty zapina się jednym rzepem i jednym pokrętłem Boa, które naciąga długą żyłkę. W wyższym modelu (Torch 3.0) są dwa pokrętła, podobnie jak w S-Worksach. Torch 2.0 mają mocno podgumowaną piętę.

Na cały dzień i na kawę

W praktyce domeną „Torchów” jest raczej komfort na długich dystansach i to jest, według mnie, ich największym atutem. To ten typ wygodnych butów, który jeszcze nie spowalnia, choć daje odczuć, że jest miękki. Jednocześnie pozwala jeździć treningowo na rowerze niemal przez cały dzień bez dyskomfortu i bólu stóp. Podeszwa nie jest „betonowa” jak w wersjach do ścigania, ale dobrze radzi sobie z przenoszeniem mocy na pedały. Według mnie, jeżeli gdzieś gubimy kilka watów, to większość z nich ucieka z powodu cholewki. Góra buta jest wyraźnie miękka, a rzep i jedno pokrętło nie dają możliwości precyzyjnego i idealnego zapięcia buta. Cierpi na tym dopasowanie do stopy.

Nie można jednak tych butów nazwać „kapciami”, bo mają w sobie wystarczająco dużo sportowego ducha, by nawet pojechać w nich wyścig. Sprawdzałem je podczas zeszłorocznej Korony Kocich Gór, która obfituje w mnóstwo stromych hopek, weryfikujących sztywność każdego elementu sprzętu i wyposażenia. W warunkach rywalizacji brakowało mi w nich nieco tej wyścigowej twardości i idealnego przylegania do stopy, ale na 90% moich jazd ich „sportowość” jest wystarczająca.

Komfort, jaki zapewniają, zachęca natomiast do pokonywania w nich długich tras, a obficie podgumowana pięta to z kolei świetna sprawa podczas przerw na wizytę w sklepie czy coffee break’ów. Doskonale się w nich chodzi. Jeśli akceptujesz utratę pięciu watów w bucie i brak czucia roweru, które dają najwyższe modele, a oczekujesz w zamian komfortu, to Torch 2.0 będzie odpowiedzią na twoje potrzeby.

Na co zwrócić uwagę

Zdarzyło mi się ich używać w upałach. W wysokich temperaturach wypadają nie najlepiej, uważam, że mają słabą wentylację i stopy czasem mi się w nich gotowały. To w sumie jedyna poważniejsza wada. Reszta to kwestia tego, kto jest jakim użytkownikiem i czego oczekuje, choć niewątpliwie ten model pasuje do sportowo nastawionych kolarzy. Jest stworzony do szybkiej jazdy, ale raczej w równym tempie. Lekkie i okazjonalne ściganie, długie trasy z dobrą średnią, wycieczki. Bez „napinki” na pełną wydajność, ale wciąż nie typowo rekreacyjnie. Porównałbym je do tak zwanego racing endurance. Szybko, sportowo, ale z naciskiem na komfort.

Przy zakupie trzeba też pamiętać, że są szerokie w okolicach palców. Dla mnie są zbyt obszerne i mam problem, by dostatecznie mocno je spiąć. Przed zakupem trzeba je po prostu przymierzyć.

www.specialized.com
Cena: 699 zł

Testował: Mikołaj
Zdjęcia: Robert Urbaniak

Written By
More from Mikołaj

SIGMA ROX 12.0. Pierwsze wrażenia

Nowa Sigma to mocne narzędzie treningowe i nawigacyjne. Za nami kilkaset kilometrów...
Czytaj więcej